piątek, 7 października 2011

7#. Eminem - Beautiful



#9. Eminem - Beautiful
Album: Relapse


"Beautiful" jest piosenką, którą wielu słuchaczy Ema stawia na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o te wolniejsze, refleksyjne utwory.
I słusznie, ponieważ kawałek niesie za sobą potężny pokład emocji, i - jako jeden z nielicznych numerów z płytki „Relapse” - wręcz zatrzymuje słuchacza na moment, zmusza do zastanowienia i wprowadza w taki dość ciężki do określenia klimat. Nie wprowadza człowieka w przysłowiowego „doła”, prędzej nas z niego wyciąga, ale nie robi tego tak, jak choćby magiczne „Not Afraid” 
(które moim zdaniem jest hymnem życia i walki o swoje, ale o tym innym razem). 

"Beautiful" zamyka słuchaczowi usta, uwalniając szeroki strumień przemyśleń o życiu, jego wartości, planach, złym stanie psychicznym, i tym jak bardzo przejmujemy się zdaniem innych oraz tym jak często w szalonym pędzie życia zapominamy, że otaczający nas ludzie też mają uczucia, gorsze chwile, słabości. Gdzieś tam w oddali możemy sobie dopowiedzieć, że zawsze po burzy wychodzi słońce i że zawsze może być gorzej, ale jak się okazuje - nie jest tak źle. Bo we własnym świecie, gdzie inni nie mają dostępu krzywda nam się nie stanie.  I jeśli zechcemy - nikt i nic nam nie przeszkodzi w byciu pięknymi.

Utwór ma też ten plus, że jest cholernie wiarygodny. Słyszałem wiele kawałków, które w pseudo pozytywny sposób próbowały przekazać i wbić słuchaczom, że spoko, będzie dobrze, ale jakoś zbyt często czułem, że jest to wypełnione pustką, że to trochę zalatuje fałszem i sileniem się na pozytywny przekaz „bo tak”. No nie było to prawdziwe po prostu. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem dość wybredny jeśli chodzi o przekaz słowny w piosence. I często wyczuję, jeśli artysta będzie próbował wcisnąć mi kit, w który sam nie wierzy. 
W przypadku „Beautiful” wszystko jest na miejscu. Marshall (bo to chyba najbardziej on jest autorem tej piosenki) wie co mówi, swoje przeszedł co potwierdza każdym słowem tego prawie 7 minutowego utworu. Słuchając, czuję się jakby Em chwilę temu otworzył nam po piwie, siedzimy teraz wspólnie na kanapie i słowo po słowie wprowadza mnie w przeżycia swoich ostatnich lat. Czuję się jak kumpel, jest bliskość. Nie jak między gwiazdą a fanem, tylko jak między całkiem bliskimi kumplami. Fantastycznie!

Całość zamknięta jest podsumowującą wszystko klamrą wysamplowanego fragmentu utworu Queen - „Reaching Out” :

“Lately I’ve been hard to reach
I’ve been too long on my own
Everybody has a private world
Where they can be alone

Are you calling me?
Are you trying to get through?
Are you reaching out for me?
Like I’m reaching out for you.”

Najważniejsze wersy moim zdaniem:

„…I’m not looking for extra attention,
I just want to just like you
Blend in with the rest of the room,
maybe just point me to the closest restroom
I don’t need no fucking man servant,
Trying to follow me around and wipe my ass
Laugh at every single joke I crack,
and half of them ain’t even funny like

“Haa! Marshall you’re so funny man
you should be a comedian god damn”

Unfortunately I am,
I just hide behind the tears of a clown
So why don’t you all sit down,
listen to the tale I’m about to tell…”

***

“…Nobody asked for life to deal us
With these bullshit hands we’re dealt
We gotta take these cards ourselves
and flip them don’t expect no help

Now I could’ve either just sat on my ass and pissed and moaned
Or take this situation in which I’m placed, get up and get my own!”


Plus oczywiście refren ;)